W Carrion to gracz
jest Demogorgonem, Predatorem, Rzeczą i Tym.
Przez żołądek do serca – sneak peak gry Carrion
Zaskakująco duży ładunek poetyckiej sprawiedliwości wydaje się
ukrywać w fakcie, że Carrion powstał niejako poprzez wchłonięcie i
przetworzenie Butchera. Krwawa strzelanka 2D autorstwa Transhuman
Design była głównie dziełem i pomysłem Sebastiana Krośkiewicza. To właśnie on
oraz dwóch innych, byłych pracowników Transhuman Design założyli wspólnie
Phobia Game Studio, stojące za wynaturzonym odpowiednikiem pleców Carriona. Stąd w nadchodzącej grze Phobia Game wciąż można dostrzec tekstury i mechanizmy,
zapożyczone żywcem z Butchera, czego twórcy w ogóle się nie wypierają.
Jakaż odpowiednia geneza dla gry o potworze,
przetwarzającym ludzką biomasę na własną tkankę, nieprawdaż?
Carrion zaczynał jako niewinna zabawa po godzinach Sebastiana
Krośkiewicza. W świecie wytapetowanym teksturami z Butchera wyhodował stwora typu
Thing z kultowego filmu "The Thing" i dołączył do
tego zabawę fizyką. Pozytywny odzew na Twitterze sprawił, że prosty początkowo prototyp z biegiem czasu doczekał się kolejnych usprawnień, ostatecznie ewoluując w Carriona.
Jesteś tym, co jesz
Czasy wersji demo gier nieco przeszły już do historii, ale
to właśnie za przedstawiciela tego ginącego gatunku należy uznać sneak peak wersji
alfa Carriona, na podstawie którego powstał niniejszy tekst. Demo można było bezpłatnie pobrać ze Steama między dwudziestym piątym
października a drugim listopada, o czym zresztą informowałem na łamach
fanpage'a Gry Made in Poland i co sam skwapliwie uczyniłem. Sneak peek okazał
się wyśmienitą okazją, żeby wprowadzić gracza w podstawowe prawidła rozgrywki w
Carrionie i delikatnie zasygnalizować urozmaicenia, które prawdopodobnie
pojawią się w pełnej wersji. Zaczynamy jako mała, mięsna niby-ośmiorniczka. Wspólnie
z protagonistą przeżywamy pierwsze nieśmiałe wychylenie macki w łazience,
pierwszy wspólny posiłek i pierwsze rany, w locie chwytając podstawy rozgrywki.
Nawet dzieci z łatwością opanują tajniki sterowania, jeżeli
tylko jakikolwiek rodzic okaże się wystarczająco nieodpowiedzialny, aby dopuścić pociechy do Carriona. Macki protagonisty automatycznie podążają za wskazaniem kursora z
wciśniętym Lewym Przyciskiem Myszy, przyczepiając się do dowolnej wskazanej
powierzchni. Pożeranie ludzi, wisząc na suficie, albo obrzucanie ich
skrzynkami, samemu bezpiecznie kryjąc cielsko w wentylacyjnym szybie, nie jest
w grze Phobia Game czymś niespotykanym, a wręcz wskazanym i rozsądnym. Na
chwytanie ludzi i przedmiotów w macki przeznaczono Prawy PM. Pod środkowym
kryje się specjalna umiejętność. Tyle. Gryzoń w zupełności wystarcza do komfortowego
sterowania poczynaniami wielokończynowego plugastwa.
Pieczone gołąbki nie lecą same do gąbki
W materiałach promocyjnych Carriona prezentuje się jako
odwrócony horror, gdzie "to nie gracz będzie się bał". Sądząc po sneak
peaku, nie do końca jest to prawdą. Grając w Carrion, musisz z tyłu odwłoka nosić świadomość, że nawet potężniejsze od ciebie monstra czasem przegrywały w
starciu z bandą wścibskich dzieciaków. Mimo względnej wszechmocy Carriona w
starciu z pozbawionymi broni ludzikami wystarczy kilka pistoletów, wieżyczka
strażnicza albo miotacz ognia, aby przedwcześnie zakończyć obiecujące rządy
terroru. Raz niebacznie pozwoliłem sobie na swobodny spadek wzdłuż szybu, zamiast
halsować od ściany do ściany, i znajdująca się poniżej wieżyczka dostarczyła
mi dobrej okazji do przemyślenia mojego zachowania, gdy musiałem ponownie
wracać na miejsce z ostatniego checkpointa.
Każde odniesione obrażenie pozbawia Carriona jednego
segmentu życia, powodując równocześnie kurczenie się u stwora masy mięśniowej,
pieczołowicie budowanej poprzez wchłanianie białka z ciał pokonanych wrogów.
Największym atutem naszego mięsaczka w starciu z przeciwnikami jest iście insektoidalna
mobilność – w walce z humanoidami możliwość oflankowania ich, wpełzając po
ścianie, albo wciągnięcia ich do wentylacyjnego szybu na suficie daje znaczną przewagę taktyczną.
W toku rozgrywki pojawiały się kolejne urozmaicenia, w
rodzaju wspomnianych wieżyczek oraz latających robotów, dorównujących
mobilnością Carrionowi i przez to bardziej niebezpiecznych dla jego przetrwania
niż ludzie. Zakładam, że twórcy z Phobia Game zarezerwowali sobie jeszcze
sporo innych niespodzianek, czyhających na niewinnego potwora w dalszych
częściach gry.
Oprócz tego, naszą bronią w walce z ludzkim okrucieństwem są,
oczywiście, macki. Wrażenie nieludzkiej potęgi, gdy rozsmarowują po ścianach i sufitach
wraże ciała, albo miotają nimi na boki jak zwykłymi szmaciankami, jest naprawdę
niepowtarzalne. Podczas walki na wszystkie strony tryska pikselowa posoka,
części ciała strzelają na boki jak iskry, pękają strącone przypadkiem żarówki.
Dzięki stopniowemu rozrastaniu się bestii zyskujemy zresztą kolejne macki, co
pozwala efektywniej radzić sobie z wieloma przeciwnikami.
![]() |
Silnik fizyczny pozwala na swobodne rzucanie przedmiotami wielorakich kształtów i rozmiarów. |
Pominąwszy walkę, w warstwie rozgrywki Carrion to właściwie
oldschoolowy shooter (bez strzelania!) z małą nutką metroidvanii. Przemierzając
spore plansze, naciskamy odpowiednie wajchy, otwierające śluzy blokujące
przejścia, oraz nabywamy specjalne umiejętności, dzięki którym przebijamy się
do niedostępnych dotąd części planszy. W demie do dyspozycji graczy oddano dwie
umiejętności specjalne: wystrzeliwanie obezwładniającej sieci oraz szarżę,
dzięki której rozpędzone cielsko Carriona pod wpływem inercji może przebijać
się przez drewniane przeszkody. W walce specjale urozmaicają rozgrywkę dzięki
szczególnej efektywności wobec niektórych rodzajów wrogów – na przykład sieć
świetnie sprawdza się na żołdaków, uzbrojonych w tarcze energetyczne.
![]() |
Pajęczopodobna siec wykorzystana w praktyce. |
Może zwróciliście uwagę na brak najmniejszej wzmianki o
fabule. Zgadza się – po prostu na razie w grze właściwie jej nie ma. Nie
dostajemy jasnych odpowiedzi na pytania, skąd przybył i dokąd zmierza daleki kuzyn
Cthulhu. Instynktownie możemy jednak wyczuć, jakimi intencjami może kierować
się żarłoczny worek mięsa. Drugorzędnym jest, czy przyleciał na Ziemię w
asteroidzie, powstał w wyniku laboratoryjnej pomyłki czy jest jednym z kaprysów
ewolucji. Przynajmniej w sneek peaku – być może w pełnej wersji gry Phobia
Game postanowi bardziej rozbudować tło fabularne.
Mimo braku wyraźnie zarysowanej historii, podczas przemykania
po ścianach poza zasięgiem wzroku nieświadomych ofiar i dobierania najlepszej
możliwej pozycji do ataku, w głowie sama rozbrzmiewa pradawna pieśń o zwinnym
drapieżniku, przed którym drży bezbronna zwierzyna. Czujesz jej strach,
smakujesz niepokój, spijasz dezorientację, a feromony lęku sycą cię na równi z
surowym mięsem.
Tak przynajmniej to sobie dopowiadam.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Całości Carriona dopełnia pixel-art: lepiąca się do
powierzchni, kanciasta krew oraz industrialna stylistyka. W demku poruszamy się
głównie przez pomieszczenia, ze względu na wszechobecną stal i zielonkawe
ekrany przywodzące na myśli podziemne laboratoria, ale krótki błysk roślinnej
zieleni zwiastuje kierunek, w jakim mogą pójść dalsze urozmaicenia. Mnie dwukrotne zaliczenie sneak peaku tylko zaostrzyło apetyt na dalsze przygody Padlina*. Oby tylko odpowiadające za grę Phobia Game Studio zadbało, aby wciąż utwierdzać gracza w przekonaniu o jego potworności, a będziemy mieli nie tylko oryginalny, ale również diablo udany tytuł. Premiera w 2020 roku pod skrzydłami Devolver Digital.
*Któremu z braku lepszej, oficjalnej nazwy własnej w toku
tekstu nadałem ilość imion równą ilości jego macek. Carrion z angielskiego oznacza
dosłownie "padlinę" i ochrzczenie tym mianem "bohatera" gry
stanowi wyłącznie moją inwencję twórczą.
Wszystkie zawarte w tekście obrazy to moje screeny ze sneak peeku wersji alfa gry Carrion (Phobia Game Studio).