środa, 16 sierpnia 2017

Wiedźmin kontratakuje: kolorowanką, gwintowym artbookiem i reedycją trylogii w stali

Od premiery ostatniego dodatku do hitowego Wiedźmina 3 pt. Krew i wino minął już ponad rok. Wprawdzie CD Project RED nie odeszło całkiem od marki, wciąż dłubiąc w wywodzącej się z trzeciego Wieśka samodzielnej karciance Gwint, ale najwyraźniej poczuło potrzebę przypomnienia graczom o Geralcie - i odcięcia paru kuponów od marki, w której rozpropagowanie w świecie elektronicznej rozrywki musieli uprzednio sporo włożyć.
Ze strony Dark Horse Comics.com

Dzięki temu 1 listopada pojawi się okazja, żeby wyjąć z szuflad zakurzone piórniki i porządnie stępić czerwoną kredkę. REDzi wspólnie z wydawnictwem Dark Horse Comics (z którym już współpracowało przy komiksach i figurkach) wypuszczą na rynek wiedźmińską kolorowankę dla dorosłych, The Witcher Adult Coloring Book. 16+ sprowadza się głównie do złożoności rysunków zawartych na 96 kartach książeczki. O scenie na wypchanym jednorożcu możemy zapomnieć, ale balia została już oficjalnie potwierdzona. 

Czarny Koń zapowiada szkice inspirowane całą serią gier Wiedźmin i powrót najbardziej znanych postaci, wśród których wymienia: Białowłosego, Ciri, Yennefer, Triss, a nawet Roche'a do spółki z Shani. Swoje rysunki dostarczy raczej anonimowa dla szerokiej publiczności, międzynarodowa mieszanka: Marianna Strychowska (autorka okładki), Yu-Chen Tang oraz Scott Wade. Nie wiadomo na razie, czy wydawnictwo w ogóle trafi na Stary Kontynent, a jeśli tak, to w jakiej cenie. W Stanach jego cena uplasowała się na poziomie 15$. Wysłałem do wydawnictwa Dark Horse zapytanie w tej sprawie i zaktualizuje wpis oraz powiadomię poprzez fanpage'a, gdy otrzymam odpowiedź. Kolorowankę możecie zamówić TUTAJ.          

  
                                               
Gadżetem z podobnej półki, leżącej na styku działu komiksów i gier, jest zapowiedziany artbook towarzyszący premierze Gwinta - Gwent: Art of the Witcher Card Game. Droższy, kosztujący 40$ tom, ale adekwatnie bardziej rozległy od kolorowanki, o 240 stronach, ma zawierać na swoich kartkach ponad 200 obrazków z Gwinta. Zapowiada się niezła gratka dla fanów tej multiplayerowej karcianki, których już teraz jest sporo w naszym kraju i poza jego granicami. Wydawnictwo zadebiutuje chwilę po kolorowance, piątego września. Możecie je zamówić, klikając TUTAJ.


Dark Horse.com
W ojczyźnie Białego Wilka, prawie równo 10 lat po premierze, zadebiutuje natomiast limitowana reedycja pierwszej części przygód wiedźmina. Mająca ukazać się 22 września Edycja Rozszerzona Wiedźmina wyróżnia się głównie zamknięciem w steelbooku z urodziwą strzygą na okładce. Jej obłe kształty wyceniono na około 50 złotych. Cena to nie wygórowana, a edycja wszak i limitowana, i preorderowana, więc chętni powinni się pospieszyć ze składaniem zamówień. Wróbelki ćwierkają, że pozostałe części trylogii prawdopodobnie również doczekają się podobnego uhonorowania, więc może być to znakomita okazja dla tych, którzy przespali w komorze kriogenicznej ostatnie 10 lat, żeby stylowo nadrobić zaległości. Według dystrybutora, cdp.pl, dwójka zadebiutuje 20.10.2017, a trójka 17.11.
.
Osobiście pozostanę przy swojej kolekcji, ale przyznam, że patrząc na formę tego jubileuszowego wydania przez chwilę zapaliłem się do jego kupna. Głowę ostudziła mi dopiero moja dziewczyna, przypominając mi, że mam już wszystkie możliwe odsłony. Ech. Jeżeli Wasze partnerki nie myślą podobnie trzeźwo, możecie zamówić edycję 10-lecia poprzez poniższy link do Ceneo. Na razie zgromadziłem w ten sposób zawrotne 40 groszy i dzięki Wam piszę te słowa z pokładu luksusowego samolotu, niosącego mnie na Kajmany.

Kup Wiedźmin: Edycja Rozszerzona w edycji 10-lecia na Ceneo od Gry Made in Poland. Dzięki!

Nie dołączy do was strzyga, chłopaki :<


sobota, 12 sierpnia 2017

Klabater wznieci "We. the Revolution", Fat Dog Games przygarnia 5 tytułów

Chociaż nie jest to informacja pierwszej świeżości, w zalewie sneak peek teaser trailerów mogła umknąć Waszej uwadze. Niesłusznie. W dobie hiper konsumpcji to wsparcie wydawnictwa w dużej mierze decyduje, jakie gry zainstaluje na dyskach twardych światowa społeczność graczy.

Grafika pochodzi z fanpage'a gry, https://goo.gl/a41Ed5

Zacznijmy od We. the Revolution. PeCetowa gra krakowskiego studia Polyslash, znanego do tej pory głównie z horroru Phantaruk (średnia ocen na Metakrytyku: 53), nie była jeszcze omawiana na Gry Made in Poland. Prywatnie od momentu oficjalnego ogłoszenia prac nad nią bacznie śledzę wszystkie informacje na jej temat. Głównie ze względu na nietypowy setting - zgodnie z nazwą We. the Revolution pozwoli graczom wcielić się w część Rewolucji Bolszewickiej Francuskiej. Konkretnie: w nękanego przez demony alkoholizmu i hazardu sędziego Trybunału Rewolucyjnego, decydującego o życiu i śmierci stających przed jego obliczem przestępców, reakcjonistów i elementów wywrotowych. Twórcy zapowiadają koncentrację na fabule, nieoczywiste wybory moralne wynikające z napięcia pomiędzy interesem publicznym a prywatnym oraz zataczającą coraz szersze kręgi polityczną intrygę z gilotyną w tle. Wszystko to w inspirowanej kubizmem oprawie, złożonej z figur geometrycznych pod specjalnymi auspicjami trójkątów.

http://we-the-revolution.com/
Przedstawiciele Klabatera (Alice VR, Regalia), wydawnictwa utworzonego przez CDP.pl, również poczuli się zaintrygowani tym pomysłem. 20 lipca Polyslash ogłosiło, że We. the Revolution zostanie wydane pod patronatem przyjaznego duszka. Gra znajduje się na dość wczesnym etapie produkcji, więc wsparcie Klabatera pozwoli ją należycie dopracować, a promocyjne klepnięcie w plecy popchnie ogień rewolucji na cały świat i roznieci go na empikowych półkach. Premiera gry zapowiadana jest na zimę tego roku. Jedyny opublikowany do tej pory betatest znajdziecie tutaj.

Indygo
Fat Dog Games (Inner Voices) również znacząco wzmocniło watahę. Indygo (PC) od Pigmentum Game Studio mogą kojarzyć śledzący na bieżąco fanpage GMP na Fejsie, gdzie namawiałem do jego wsparcia na ś.p. Steam Greenlight. Dla których, którzy przegapili wtedy jego opis, małe wprowadzenie: Indygo to narracyjna przygodówka, poprzez historię odizolowanego od świata malarza cierpiącego na depresję eksploatująca rzadko poruszaną w elektronicznej rozrywce tematykę zaburzeń afektywnych.

Wydawnictwo Fat Dog Games reklamuje się jako przeznaczające maksymalnie 100,000 złotych na poszczególne projekty. Nie wiadomo, jaka kwota dokładnie wchodzi w grę w przypadku Indygo, ale na pewno przyda się na promocję. Pigmentum poinformowało za pośrednictwem fanpage'a, że praca stricte produkcyjna została zakończona, więc wydawnictwu pozostaje tylko odpowiednio donośnie nagłośnić produkcję.

Do portfolio wydawnictwa dołączyły także cztery inne tytuły. Najbardziej warte uwagi internetów jest The Chronicles of Nyanya. Najkrócej można określić ją humorystycznym cRPGiem z grafiką rodem z Gameboya Colora, traktującym o władcach ludzi - kotach. Główną bohaterką będzie miassasynka Mrutair, próbująca ocalić świat Nyanyi i rodzinną wioskę, po drodze "przebywając wiele wspaniałych krain, których nie chce odwiedzać, ale nie bardzo ma wybór". Odpowiedni poziom dowcipu gwarantuje udział w projekcie Ilony Myszkowskiej, twórczyni strony Chata Wuja Freda.

W tym samym okienku transferowym do Fat Dog Games dołączyło również War Builder League, zapowiadające się na znakomitą zabawę dla dużych chłopców. Gra studia Cyber Prophet pozwoli samodzielnie zbudować zdalnie sterowanego robot w stylu programów z Discovery i posłać go na arenową walkę z innymi konstrukcjami przedwcześnie wyrośniętych nastolatków. Esencję akcji dobrze oddaje ten trailer:


Przedostatnim tytułem jest Exorder, turowa strategia, porównywana na stronie wydawcy do gier takich jak X-COM. W Exorder będzie singlowa kampania na 12 misji, 3 rywalizujące armie, multiplayer, jaskrawe kolory, klimat naiwnego fantasy i przyjemna rozrywka bez niepotrzebnych ambicji. Last but not least, pod opiekę Fat Dog Games trafiło Apparition. Pierwszosobowy horror przywodzący na myśl czas zielonej szkoły, każący za pomocą dyktafonu, aparatu i tabliczki Ouija dokumentować poczynania lokalnych Kacprów.

Apparition

Pozostaje nam czekać na pierwsze wymierne efekty współpracy na linii studio - wydawca. Najlepiej pod postacią grafik z gier wydawanych przez Klabater i Fat Dog Games, zerkających z okładki Game Informera. A czy moje pobożne życzenia okażą się sennym majakiem, czy natchnioną przepowiednią, przekonamy się niebawem.